wtorek, 11 grudnia 2007
To w końcu kto jest naprawdę toksyczny?
wtorek, 4 grudnia 2007
INTERTELECOM 2008 - Międzynarodowe spotkanie branży ICT
Chociaż zima dopiero rozgościła się wokół nas, to warto już teraz pomyśleć o przyszłorocznych, wiosennych atrakcjach. Tuż przed nadejściem kalendarzowej wiosny, bo w dniach 13 – 15 marca 2008 roku w Łodzi, odbędą się 11. Targi Sprzętu Fotograficznego, Filmowego, Video i Kinowego, nazywane powszechnie targami FILM VIDEO FOTO. Organizatorem tego spektakularnego, znanego zarówno w Polsce, jak i Europie spotkania, są Międzynarodowe Targi Łódzkie.
FILM VIDEO FOTO to od wielu lat jedno z najważniejszych i największych wydarzeń branżowych w Europie – swoim zakresem tematycznym targi obejmują m.in. sprzęt i akcesoria fotograficzne, video, telewizyjne i filmowe oraz najnowocześniejsze rozwiązania z zakresu grafiki komputerowej i cyfrowej obróbki obrazu.
Dotychczasowym wystawcom, jak i zwiedzającym, FILM VIDEO FOTO kojarzy się z najnowocześniejszymi rozwiązaniami związanymi przede wszystkim z branżą fotograficzną i filmową. Jednak targi nadążają za bezustannie zmieniającą się rzeczywistością - dlatego od ubiegłorocznej edycji zakres targów został rozszerzony o tę część branży IT, która niezwykle silnie wpisana jest w cyfrową postprodukcję fotografii, filmu oraz video. Za sprawą branży fotograficznej i filmowej grafika komputerowa to w dniu dzisiejszym już nie tylko dział informatyki, który zajmuje się wykorzystaniem komputerów do generowania obrazów oraz wizualizacją rzeczywistych danych. Grafika komputerowa stała się kolejną dyscypliną artystyczną i wszędobylskim, niezastąpionym narzędziem użytkowym, powszechnie stosowanym w nauce, technice, kulturze oraz rozrywce.
Nowa formuła targów powoduje, że są one ciągle aktualną i bardzo atrakcyjną formą bezpośrednich spotkań branżowych. Nie zastąpi tego rozwijająca się błyskawicznie przestrzeń komunikacyjna nowych mediów. Bezpośrednie zetknięcie się specjalistów branży, wymiana wizytówek, czy uścisk dłoni nie zostaną zastąpione przez wirtualną rzeczywistość. Dlatego FILM VIDEO FOTO jest doskonałym miejscem do nawiązywania kontaktów B2B i B2C. Nic w tym zaskakującego, jeśli w ostatniej edycji uczestniczyło ponad 150 wystawców, a odwiedziło je ponad 12 000 osób. Bogata oferta sprzętowa prezentowana na targach jest adresowana nie tylko do profesjonalistów, ale także do początkujących adeptów sztuki obrazowania.
FILM VIDEO FOTO to jednak nie tylko atrakcyjne, nierzadko zapierające dech w piersiach stoiska firm, prezentacje produktowe i polskie premiery sprzętowe najbardziej znanych marek (w tym m.in.: SONY, Canon, Samsung, Nikon, Sigma, Olympus, Kaiser, Case Logic). To także liczne imprezy towarzyszące zwiększające zasób wiedzy i doświadczeń uczestników FILM VIDEO FOTO, takie jak warsztaty, seminaria i wystawy fotograficzne, w tym także twórców o międzynarodowej renomie. To możliwość obcowania z geniuszem i wrażliwością znanych fotografów, poznania tajników ich warsztatu.
Targi FILM VIDEO FOTO objął honorowym patronatem Krajowy Cech Fotografów. Patronat medialny nad 11. edycją targów FILM VIDEO FOTO sprawuje miesięcznik FOTO, Fotografia Cyfrowa oraz portal WWW.SwiatObrazu.pl.
Więcej informacji na temat 11. Targów Sprzętu Fotograficznego, Filmowego, Video i Kinowego 2008 oraz niezbędne dokumenty zgłoszeniowe znaleźć można na stronie internetowej targów: http://www.mtl.lodz.pl/fvf .
piątek, 30 listopada 2007
Celebracja życia
środa, 21 listopada 2007
Galopem po Internecie
niedziela, 18 listopada 2007
Proces czytania
Autorem artykułu jest Katarzyna Gajkowska
Artykuł pobrany z http://www.artelis.pl
środa, 7 listopada 2007
Seo dla początkujących
Artykuł pochodzi ze strony:http://artelis.pl
Autor: Zofia Biegańska
poniedziałek, 22 października 2007
Termodom
"Kiedy kupujemy samochód zawsze interesuje nas „ile pali na setkę”. Każdego rozsądnego kierowcę szybko rosnące ceny paliw zmuszają, aby zawczasu pomyślał o późniejszych kosztach eksploatacji auta. Domu wprawdzie nie tankujemy ale żebyśmy mogli w nim żyć budynek też potrzebuje paliwa. Ciekawe, że jeszcze do niedawna tylko nieliczni inwestorzy wybierający projekt domu interesowali się jego parametrami zapotrzebowania na energię.
Kiedy kupujemy samochód zawsze interesuje nas „ile pali na setkę”. Każdego rozsądnego kierowcę szybko rosnące ceny paliw zmuszają, aby zawczasu pomyślał o późniejszych kosztach eksploatacji auta. Domu wprawdzie nie tankujemy ale żebyśmy mogli w nim żyć budynek też potrzebuje paliwa. Ciekawe, że jeszcze do niedawna tylko nieliczni inwestorzy wybierający projekt domu interesowali się jego parametrami zapotrzebowania na energię.
A przecież mieszkając w dobrze zaprojektowanym i wykonanym budynku możemy zaoszczędzić połowę, często nawet więcej, środków, jakie musielibyśmy przeznaczyć na ogrzanie porównywalnej powierzchni zbudowanej w tradycyjny sposób. Spalając mniej energii, robimy też więcej dobrego dla środowiska.... "
Więcej znajdziecie na http://www.termodom.pl/ . Autorką artykułu jest Iza Zych
niedziela, 14 października 2007
Mniej więcej rok temu
Widziałem taki właśnie widok. Niebo było obłędnie błękitne i duch starożytności unosił się nad ruinami. Nie wiedzialem na przykład, że znajdował sie tam dom publiczny do którego prowadziło tajne przejście z biblioteki (która, jako jedyna został przez Turków kilka lat temu częściowo zrekonstruowana). Ale wyobraźcie sobie rozmowę jakiegoś małżeństwa - Gdzie idziesz moj mężu, - och wiesz Celsus zaprosił nas na odczyt, ponoć ma nową świetną literaturę, więc będe w bibliotece...
taaak... Było naprawdę doskonale.
poniedziałek, 8 października 2007
Dom Bardzo Ekologiczny
piątek, 5 października 2007
Dobra książka o Islamie.
Będący wybitnymi specjalistami w swoich dziedzinach autorzy podjęli próbę objęcia całego tego ogromu zagadnień łącząc niejednokrotnie ze sobą różne perspektywy i postulując jedną rzecz nade wszystko – potrzebę znajomości podstawowych faktów przed formułowaniem jakichkolwiek ocen, czy wymierzaniem krytyki w kogokolwiek. Na zbiór składa się osiem artykułów zabranych w trzy różne części tematyczne. Pierwsza obejmuje trzy artykuły poświęcone relacji między islamem a światem politycznym: "Zasady muzułmańskiego systemu politycznego" Shakira Kitaba, "Fundamentalizm muzułmański – odkrycie naszych czasów czy stały element myśli politycznej islamu" Magdaleny Lewickiej oraz "Islam: między fundamentalizmem a totalitaryzmem" Romana Baeckera. Część druga zatytułowana jest – Islam a inne światy i zawiera artykuł Marka Jezińskiego "Medialna Apokalipsa i symboliczne zawłaszczanie dyskursu: przypadek Al Qaedy" i artykuł Selima Chazbijewicza "Ruch ideowy muzułmanów rosyjskich w początkach XX wieku". Na część trzecią opatrzoną hasłem Islam w Polsce składają się "Położenie prawne polskich wyznawców islamu" Jacka Sobczaka, "Formy islamu w Polsce. Od tradycji do fundamentalizmu" Tomasza Marciniaka oraz "Badania arabistyczne i islamistyczne w Polsce. Zarys dziejów i problematyki" Marka M. Dziekana. W niniejszej recenzji chciałbym zająć się szerzej częścią pierwszą prezentowanego zbioru. Jak wskazują już same wyżej wymienione tytuły, autorzy zawartych w niej artykułów ograniczają się do analizy kultury islamskiej w obrębie jej samej, szukając tych specyficznych jej elementów, które decydują o wyjątkowym charakterze państw muzułmańskich i przyjętej przez nie ideologii (bądź też, a to ważne rozróżnienie, ideologii wykorzystywanej instrumentalnie przez bojowników dżihadu). Shakir Kitab skupia się na zasadach muzułmańskiego systemu politycznego, jak też na jego źródłach. Wskazuje na nierozdzielność sfer tradycyjnie na Zachodzie rozdzielanych – religii i polityki. Prezentuje normy, jakie musi spełniać dany system polityczny, by móc go uznać za system muzułmański: uznanie, że władza naczelna jest sprawowana przez Boga jedynego, oraz, że jest on jedyną i ostateczną instancją rozstrzygającą, przyjęcie sprawiedliwości i równości jako naczelnych założeń społecznych, zasady centralizacji władzy w sprawowaniu rządów, jak też totalitarnego podejścia do stosowania myśli islamskiej w życiu obywateli, zwanych na potrzeby boskiego państwa muzułmańskiego – wyznawcami. Na potwierdzenie swych słów Shakir Kitab przytacza szereg nakazów i zakazów, jakie Prorok omawia w swojej Świętej Księdze - Koranie, by usystematyzować każdy aspekt życia wiernych. Jest wśród nich nawet opis porządku wkładania odzieży (lepiej ubierać się zaczynając od prawej ręki czy nogi), czy zezwolenie spania na plecach. Po tej prezentacji tym dobitniej brzmi teza autora, iż polityczny system państw muzułmańskich jest wynikiem przeniknięcia dogmatów religijnych w system moralny, a następnie system prawny. Kolejni autorzy tej części nawiązują do tego stwierdzenia. Magdalena Lewicka zajmuje się szerzej pojęciem "fundamentalizmu", przytaczając bardzo otwartą definicję zjawiska, która każe nam się zastanowić nad zwrotem, który na dobre przeniknął język mediów: "fundamentalizm muzułmański" - "fundamentalizm jako powrót do źródeł religii, czyli jej fundamentów, zakładający restytucję czystej i pierwotnej wiary przodków poprzez oczyszczenie religii z obcych naleciałości i wpływów". Z definicji tej wynika jasno niegroźny w rzeczy samej charakter zjawiska, które budzi tak ogromny niepokój w krajach Zachodu. Badaczka przytacza opinie innych naukowców, którzy jednoznacznie wiążą fundamentalizm muzułmański z politycznie zaangażowaną postawą anty-zachodnią, by podkreślić jednocześnie, że fundamentalizm nie jest jednak tożsamy z "terroryzmem". Autorka pisze: "Podczas, gdy fundamentalizm jest (..) nurtem umysłowym, odwołującym się do religii celem potwierdzenia własnej tożsamości, odnalezienia aksjomatów, stawienia czoła problemom współczesnego świata, terroryzm jest najbardziej skrajną formą działania aktywistycznego, wykorzystującego przemoc dla realizacji swoich celów." Dalsza część artykułu poświęcona jest historii muzułmańskich ruchów fundamentalistycznych od VII wieku po czasy nam niemal współczesne. Magdalena Lewicka zwraca w ten sposób naszą uwagę na fakt, iż fundamentalizm wcale nie jest przypisany do naszych czasów (ani do jednej kultury muzułmańskiej), lecz towarzyszy myśli islamskiej niemal od powstania religii Proroka. Jego upolitycznienie jest charakterystyką naszych czasów, nie zaś, cechą immanentną samego zjawiska. Ostatnim autorem z pierwszej części zbioru "Islam a świat" jest Roman Baeker, który w swoim niezwykle ciekawym artykule podejmuje problematykę rozróżnienia między fundamentalizmem w totalitaryzmem. Jego tezy nawiązują do wcześniej poruszonych kwestii i jako takie stanowią kolejny przyczynek do odpowiedzi na pytanie, czy i w jakim stopniu wroga dla Zachodu, agresywna ideologia, którą posługują się przedstawiciele skrajnie radykalnych ruchów fundamentalnych, w tym terroryści, ma swoje poparcie i źródła w obowiązującym wszystkich Muzułmanów przekazie religijnym płynącym z Koranu. Podobnie jak Szakir Kitab, Roman Baecker eksploruje powiązania islamu i polityki zaczynając od kwestii podstawowych, czyli wskazówek dla rządzących zawartych już w samym świętym tekście Proroka. Autor zwraca uwagę na fakt, że szariat czyli prawo muzułmańskie, oparte na przykazaniach Mahometa jest prawem miłości, a co za tym idzie i do człowieka. Z drugiej jednak strony nie brakuje w nim elementów, które czynią zeń poręczne wytłumaczenie kolejnych aktów terroru. Jako jeden z takich elementów Baecker wymienia fakt, iż Koran składa się w części z tolerancyjnych sur objawionych z Mecce, oraz sur z Medyny, które sankcjonują podział świata na ziemie muzułmanów i niewiernych, oraz świętą wojnę (pod pewnymi warunkami). Innym „słabym ogniwem” szariatu (by powtórzyć za autorem) jest fakt, że nie wyróżnia on bytów ponadjednostkowych. W ten sposób muzułmański system polityczny niemal uniemożliwia wprowadzenie w tym systemie gospodarki rynkowej i modernizacji. Artykuł jest godny uwagi również ze względu na to, że pojawia się w nim koncepcja „kontrakulturacji”, czyli negacji kultury dominującej przez kulturę podporządkowaną. Zdaniem autora taki właśnie proces „wytępienia wszelkich wpływów obcej politycznie i cywilizacyjnie silniejszej kultury” kryje się za muzułmańskimi nurtami fundamentalistycznymi, jak też za ich upolitycznieniem, jako że powrót do korzeni religijnych zdominowanej kultury islamskiej nie jest dokonywany dla samego siebie, lecz dla osiągnięcia szerszych celów politycznych. Podsumowując wywody trzech wyżej wspomnianych naukowców, fundamentalizm jako zjawisko religijno-intelektualne nie jest groźny sam w sobie, lecz jedynie wtedy, gdy jest wykorzystywany instrumentalnie przez ludzi dążących do zdobycia władzy, którzy podsycają w tym celu aktualne lęki społeczne, z jednej strony i te najbardziej ekspansywne i prymitywne warstwy kultury, z drugiej. Ludzi, którzy podchodząc selektywnie lub nawet zniekształcając podstawowe przekazy religijne (tak jak w przypadku koncepcji dżihadu, który w pierwszym rzędzie oznacza walkę z samym sobą), budują totalitarny system rządów i inicjują działania zbrojne ze spersonifikowanym wrogiem – ucieleśnieniem Zła. Na wartość trzech wyżej wymienionych artykułów składa się wiele czynników, pomijając już sam fakt, że podejmują one tematy ważkie i trudne. Dla czytelnika, obytego z problematyką jedynie dzięki medialnym wypadom na Bliski Wschód, czy dzięki gorącym debatom na temat terroryzmu, lektura ta dostarczy bazy faktograficznej, która pozwoli poczuć mu się pewniej wśród obcych terminów i realiów. Szariat, fatwa, umma, sury, asz-szura, sunna, hadisy i wiele, wiele innych haseł znajduje tu swoje objaśnienie. Nieoceniona jest też możliwości zetknięcia się ze źródłami islamu – z samym Koranem, z uporządkowanym wyborem nakazów tam zawartych, oraz z tradycją i historią religii, przynajmniej w zakresie ruchów fundamentalistycznych, bo te omawiane są dość szeroko. Ta zaleta dotyczy także tych części zbioru, które nie są omawiane w niniejszej recenzji. By wymienić tylko dwa przykłady - Jacek Sobczak przedstawia położenie prawne polskich Muzułmanów, naświetlając fakty, które są mało znane nawet w kręgach orientalistów. Tomasz Marciniak opisuje sytuację naszych rodzimych wyznawców islamu, co w fascynujący sposób uzupełnia polski krajobraz. Innymi słowy, trudno przecenić pożytki, jakie płyną z wiedzy zaprezentowanej w „Islam a świat” – dla każdej osoby, która chciałby sformułować swoją własną opinię na temat aktualnych światowych problemów. Zapoznanie się z tą pozycją niesie cały ogrom korzyści. Z drugiej jednak strony, traktowanie tego zbioru jedynie jako źródła informacji byłoby krzywdzące dla autorów, którym zawdzięczamy także prezentowanie nowych ciekawych perspektyw, formułowanie nowych pytań badawczych. Jest tak tym bardziej, że ograniczenia wynikające z formy prezentowanych wywodów, nie czynią z nich wyczerpującego i pełnego opisu. W rzeczy samej, można by powiedzieć, że na tym polega największa słabość pozycji, która oczywiście nie jest związana z nietrafioną koncepcją lub brakiem wiedzy autorów, lecz z charakteru książki – charakteru pozycji teoretycznej, która nie funkcjonuje niezależnie od innych źródeł. Zapewne takie jest założenie wielu tego typu zbiorów, jednak w przypadku „Islam a świat” jednostronność prezentowanej analizy jest szczególnie wyraźnie widoczna. By nie być gołosłownym – Roman Baecker, podobnie jak Marek Jeziński w późniejszym artykule stwierdza, iż w przypadku fundamentalizmu islamskiego mamy do czynienia z polityzacją wiary, a nie z renesansem religijności. Nacisk położony jest na wątki polityczne w powrocie do korzeni wiary islamskiej jest ewidentny, jednak nie idzie za tym prezentacja faktów z tego zakresu – brak jest odpowiedzi na pytanie Kto i gdzie chce osiągnąć jakie cele? (Roman Baecker opisuje przypadek Osamy Bin Ladena, co z innymi przywódcami muzułmańskimi?), lub też może Dlaczego w dzisiejszych czasach fundamentalizm znajduje tak szeroki oddźwięk w świecie islamskim? Stwierdzenie, iż jest to reakcja kultury zdominowanej na swoją sytuację wydaje się być zbyt ogólnikowa, nawet jeśli prawdziwa. Podobny zarzut można by wystosować wobec artykułu Shakira Kitaba, który opisując zasady politycznego systemu muzułmańskiego nie odnosi tych zasad do żadnego konkretnego systemu (Czy Syria jest państwem wyznaniowym? Jak wyglądają różnice w tym zakresie między poszczególnymi krajami Bliskiego Wschodu?). Te kwestie nie stanowią o obniżeniu walorów książki „Islam a świat”. Jest to po prostu pozycja, którą należy czytać w połączeniu z sięganiem po inne źródła – czy to doniesień prasowych, czy innych książek poświęconych tematowi. Kto wie, jednak, czy ta właśnie cecha zbioru „Islam a świat” nie jest jego największą zaletą, czy kończąc lekturę nie zostajemy z metaforyczną wędką w ręku, a nie tylko z rybą.
ISLAM A ŚWIAT Red. Roman Baecker, Shakir Kitab Wydawnictwo Mado, Torun 2003
poniedziałek, 24 września 2007
Dom i technologia
Jednak zamiast przyjmować do wiadomości, że nasze marzenia są nierealistyczne i rezygnować z nich kompletnie, może warto rozejrzeć się za rozwiązaniami, które wychodzą im naprzeciw. System 20 cm firmy Xella, czyli system 20-centymetrowych bloczków ściennych SILKA i YTONG to świetna propozycja dla wszystkich tych, którzy śnią o idealnym domu i którzy nie chcą spędzać żmudnych lat na realizowaniu tego projektu. Przemawia za nim kilka konkretnych argumentów – szybkość, jakość i prostota. System białych bloczków połączonych cienkimi spoinami pozwala na wybudowanie 150 metrów kwadratowych ścian w ciągu dwóch i pół tygodnia, czyli czterokrotnie szybciej niż w przypadku innych technologii.
Ściany wykonane w tej technologii wymagają mniejszej ilości tynku, co dodatkowo przyspiesza prace i obniża koszty. Unikalny system kanałów elektrycznych pozwala na prowadzenie instalacji wewnątrz ścian, bez konieczności ich bruzdowania. Przebieg instalacji jest łatwy do ustalenia w razie konieczności wymiany kabli, lub potrzeby wywiercenia dziur pod szafki. Korzyścią jest oszczędność czasu, ale również dodatkowe bezpieczeństwo.
Na tym nie koniec zalet. Przyspieszenie procesu budowania częstokroć odbywa się kosztem jakości ukończonego dzieła. System 20 cm, czyli połączonych bloczków SILKA i YTONG pozwala budować szybko oraz dobrze. Dzięki niemu właściwości i parametry ścian doskonale odzwierciedlają ich przeznaczenie. Ściany wewnętrzne wykonane z bloczków SILKA dają doskonałą izolację akustyczną i akumulację cieplną i stanowią konstrukcję całego budynku. Ściany zewnętrzne wykonane z bloczków YTONG charakteryzują wyjątkowe właściwości termoizolacyjne. Miłośnicy przyrody również będą usatysfakcjonowani - proponowane bloczki wykonane są z piasku, wody i wapna, naturalnych i zdrowych materiałów, spełniających wszelkie normy ekologiczne. Ich jakość jest gwarantowana wieloletnią tradycją. YTONG to pierwszy budowlany materiał markowy na świecie. Wraz z SILKĄ jest wykorzystywany od ponad 80 lat w 20 krajach na świecie.
Inwestowanie w ponadprzeciętną jakość zazwyczaj pociąga za sobą dodatkowe koszty. Te kalkulacje nie sprawdzają się w przypadku systemu 20-centrymetrowych bloczków YTONG i SILKA. Dodatkowy wydatek łatwo przekłada się na oszczędności procentujące latami. Po pierwsze wytrzymałe cienkie bloczki pozwalają na uzyskanie dodatkowej powierzchni mieszkalnej. Przy zastosowaniu na ściany wewnętrzne bloków SILKA E 15 o grubości 15 centymetrów można zyskać nawet 16 metrów kwadratowych (dodatkowy pokój!), przy użyciu bloczków YTONG o grubości 36,5 centymetrów na jednowarstwowe ściany zewnętrzneuzyskujemy dodatkowe 9,5 metra kwadratowego. I wszystko to bez żadnych strat na właściwościach termoizolacyjnych budynku. Ściany jednowarstwowe zbudowane z bloczków YTONG mają najlepsze na rynku polskim współczynniki przenikania ciepła U (lepsze od współczynników wymaganych przez polskie normy), przez co zatrzymują ciepło w okresie zimowym i trzymają stałą temperaturę latem. Takie parametry uzyskuje się zazwyczaj dopiero po dodatkowym ociepleniu ścian, które w przypadku zastosowania technologii firmy Xella okazuje się zupełnie zbędne. Nawet bez tego skutecznie udaje się obniżyć koszty ogrzewania budynku, które w przyszłości będą stanowić większość kosztów związanych z użytkowaniem domu. Innymi słowy, dzięki białej technologii budowlanej po raz kolejny oszczędzisz czas i pieniądze.
Wystarczy zaufać Systemowi 20 cm, czyli 20-centymetrowym bloczkom YTONG i SILKA, bo to jakość, która nie zawodzi i która pozwala nam realistycznie oddawać się marzeniom.
środa, 19 września 2007
Chwila na sztukę
Pokrowiec to przedmiot służący do przechowywania ubrań. Ale w wymiarze metafizycznym to także przedmiot coś zakrywający, by to chronić. Ciało to także pokrowiec – służący do przechowywania płci. A precyzując wcześniejsze myśli – ciało to pokrowiec dla kobiecości.
Wystawa dwóch artystek Romy Roman i Izy Grzybowskiej nosi tytuł „Pokrowce kobiecości”
To instalacja przestrzenna, w której zostały zaimplementowane fotografie oraz szafy. Szafy są zbudowane z drewna, ale ich najważniejszym tworzywem są elementy tkanin, z których produkuje się damską bieliznę, takie jak koronki, szyfony, plastikowe ramiączka etc. Wymiary szaf to 180 cm wysokości, 90 cm szerokości i 50 cm głębokości. Wewnątrz szafy widzimy fotografie nagich, kobiecych ciał (bezgłowych), które zostały umieszczone na odzieżowych pokrowcach. Podchodząc do szaf widzimy koronki, haftki, delikatne tkaniny tworzące coś na kształt powłoki tego, co okrywają. Przez te tkaniny przebija umieszczona wewnątrz szaf kobieca nagość, zapisana na fotografiach. Kiedy otwieramy szafy juz nic nie chroni tej nagości – stajemy przed bezimiennym obrazem nagiego, kobiecego ciała. Spoglądamy na bezimienny akt.
W instalacji to szafa staje się pokrowcem dla umieszczonego na odzieżowych pokrowcach ciała. A gdzie jest kobiecość?
Ciało jawi się jako nieodzowny element kobiecości lub męskości. W przypadku "Pokrowców kobiecości" kobieta może niejako pozbyć się, "zrzucić" swoją cielesność i zarchiwizować w fotografii. W tym momencie staje się "wolna" od wikłającego ją od momentu narodzin biologicznego symbolu kobiety. Ta biologiczność i powiązana z nią mitologia, zostaje odłożona na bok. Tożsamość kobiety, która zdominowana jest przecież wyglądem, cielesnością, zaczyna inaczej funkcjonować, bo wyzbyta swojej fizyczności, oddzielona od niej, koncentruje się na wnętrzu. Pokrowiec staje się katem dla ciała i transpozycją dla tożsamości kobiety. Dla wyglądu; piękna, brzydoty, ale i dla kulturowych uwarunkowań kobiecości, czyli nieustannego upiększania swojego ciała. Mitologia bycia pięknym nie ma już znaczenia. Kobieta podchodząc do rzędu z pokrowcami, na których widnieją fotografie nagich kobiecych ciał, może dokonać wyboru. Przymierzyć do swojej głowy każdy z tych pokrowców i stwierdzić "o tak właśnie chcę wyglądać", lub po chwili zastanowienia "przecież te ciała są takie same, są tylko ciałami".
"Pokrowce kobiecości" uwalniają pragnienie kobiet bycia "sobą". Uwalniają od kultu piękności, młodości. Od ciała "obdarzonego płcią" w rozumieniu Josepha Roacha. I tutaj dochodzimy być może istoty "Pokrowców kobiecości", bo do rozróżnienia płci biologicznej (sex) – jaką prezentują fotografie oraz płci kulturowej (gender), będącej reprezentacją uniwersalnego symbolu o kosmogonii człowieka. Ale również do naturalnej tożsamości kobiety – do zamiany, jaka dokonuje się poprzez pokrowce, z ciałami kobiet. Patrząc na tę sytuację tak jak Roland Barthes – poprzez perspektywę mitu, którym przecież pokrowce być mogą.
Na początku chciałbym jednak zająć się pierwszym zjawiskiem w kontekście "Pokrowców kobiecości" a mianowicie płcią kulturową, która ma swoje odbicie w instalacji. Już C.G. Jung opisując składniki osobowości każdego człowieka wyróżnił dwa elementy animusa i animę. Animus jest męskim elementem istniejącym w kobiecie a anima to reprezentacja kobiety w mężczyźnie. Podobnie filozofia chińska wyróżnia yin i yang, czyli przenikające się i razem będące całością pierwiastki kobiecości i męskości. W moim przekonaniu podobnie jest z gender. Człowiek jest zbudowany z zależności pomiędzy czymś ciemnym, mrocznym, wilgotnym oraz jasnym, suchym, twardym. Osiągnięcie stanu wewnętrznej równowagi jest stanem doskonałym. Oczywiście jest to również powiązane z uświadomieniem sobie własnej tożsamości, wad i zalet. Z płcią każdego jest podobnie; otwarcie się człowieka na kulturę; na to, co go otacza i z jakich elementów ta kultura jest zbudowana, zrozumienie zależności np. tego jak nasze ciało funkcjonuje we współczesnej kulturze, pozwala osiągnąć nam równowagę pomiędzy tym, co nasze, a tym, co uwarunkowane kulturowo. W tym kontekście ciało z "Pokrowców kobiecości" staje się punktem wyjścia do zrozumienia własnej tożsamości – bo ciało to nie tylko produkt kultury, ale przede wszystkim natury.
"Ciała są miejscami, w których podmiot jest morfologicznie i społecznie konstruowany, wyznaczają one punkt przecięcia tego, co społeczne z tym, co symboliczne; każda relacja podmiotu z własnym ciałem jest zarówno materialna, jak i wyobrażona." (Moore, 2003). Autorki "Pokrowców kobiecości" podkreślają funkcję nagich ciał bez twarzy jako ikon, uniwersalnych symboli kobiecości. Czyli z jednej strony widzimy to, co społeczne w postaci samej szafy, oplecionej w damską sztukę ubierania się, to, co widoczne, bardziej oswojone, znane. I kiedy otwieramy szafę nasz wzrok pada na coś, co symboliczne, zakryte lub bardziej - ukryte. Widzimy ciało – ludzkie nagie kobiece ciało. Piersi, biodra, ramiona, łono. To jest realne i prawdziwe – kobieta nie może od tego uciec, zdając sobie sprawę z własnej płci i tożsamości – akceptuje swoje ciało a przez to czuje się wolna. Albo i nie – ale to już wybór każdej kobiety.
Pokrowiec tak jak zostało to napisane na początku, jest przedmiotem/narzędziem, którego pierwotna funkcją jest zakrywanie, chronienie. Ale w przypadku "Pokrowców kobiecości" pokrowiec staje się przedmiotem o dwuznacznej funkcji – on odkrywa to, co zwykle zakryte a chowa to, co pozornie widoczne, czyli tożsamość kobiecości. Posługując się zasadą stworzoną przez Barthesa możemy zamienić za pośrednictwem mitu to, co historyczne w to, co naturalne, prawdziwe. Pokrowiec, na którym znajdują się fotografie nagich kobiecych ciał, odwraca, transponuje swoją funkcję. To, co zakryte staje się tym, co odkryte. Ciało, które w naszej kulturze (kulturze zachodu) jest zakryte, w swojej pierwotnej widoczności było odkryte, widoczne. Ta naturalna ekspozycja ciała jest właśnie czymś naturalnym. Ciało staje się odmitologizowane i uwolnione od kulturowych uwarunkowań. Kobieta patrząc na swoje nagie ciało – i rozumiejąc, pojmując jego naturalność, również staje się wolna.
Zawarte w "Pokrowcach kobiecości" ukryte znaczenia i symbole i treści, pozwalają nam przez pryzmat sztuki spojrzeć na tak ważne elementy współczesnej egzystencji kobiet (i nie tylko) jak własna tożsamość i znajomość siebie. Bez oderwania od kultury i fizjonomii ludzkiego ciała. Bez zapomnienia o naturze. Jak yin i yang współgrają ze sobą, uzupełniają się i pozwalają nam w pełni istnieć. Zapominając na chwilę o uwarunkowanych kulturowo rolach, możemy zdobyć się na odwagę i porzucając przyjęte konwenanse, zobaczyć człowieka a nie płeć.
Bibliografia:
1. H. L. Moore, Płeć kulturowa i status – wyjaśnienie sytuacji kobiet, Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej, Warszawa 2003
2. R. Barthes, Mitologie, Warszawa 2000
3. M. F. Rogers, Barbie jako ikona kultury, Warszawa 2003 (rozdz. pt. „Plastyczne ciała z plastiku”, ss. 165-197.)
3. http://www.romaroma.com/
4.http://www.galeriabb.com/_galeria/index.php?mod=exhibitions&id=105&content=info_wystawa&type=0
wtorek, 18 września 2007
Virale WSiPu
Jesli nie to warto zajrzec na kilka z nich. To nowe narzędzie, które w naszym kraju dopiero co zdobywa rynek i uznanie. Ale virale tak czy inaczej będą w niedalekiej przyszłości jednym z podstawowych narzędzi działań marketingwych.
http://www.youtube.com/watch?v=o8eoZoZCt_A
http://www.youtube.com/watch?v=U1SZIZ7QanY
http://www.youtube.com/watch?v=DwNV3meXjzc
poniedziałek, 10 września 2007
i co o iPodzie?
Ludzie kochają Apple za to, że tworzy produkty z jednej strony bardzo estetyczne, ładne i przyjemne, z drugiej natomiast wyposażone w najnowszą technologię. Są jednak inne firmy, które również produkują przenośne odtwarzacze muzyki. Czy na etapie projektowania swoich produktów popełniły jakiś błąd? Tego nie wiemy. Natomiast pewnym jest, że to Apple tworzy produkty, które ludzie „chcą mieć”. Przedmiotem naszej analizy będzie iPod V generacji, z dyskiem twardym o pojemności 80 GB.
Technologia.
Możliwości iPoda: umożliwia słuchanie muzyki, możemy dodawać i usuwać pliki muzyczne zapisane w różnych formatach (mp3, mp4, wav, AAC) – producent podaje informację, że na iPodzie możemy umieścić do 20 000 piosenek w formacie AAC 128 Kb/s- umożliwia odtwarzanie (oglądanie) plików video (zakładając, że jeden film w formacie AVI waży 800 MB, możemy wgrać do iPoda nawet 100 filmów)- umożliwia wgranie, przeglądanie, usuwanie zdjęć (formaty: JPEG, BMP, GIF, TIFF)- wreszcie może służyć jako przenośny dysk twardyiPod jest wydajny – został wyposażony w baterię, która umożliwia słuchanie muzyki przez 20 godzin lub oglądanie plików. I moze wystarczy bo jeszcze dlugo musialbym tak opowiadać.
Design.
Firma Apple zatrudnia najlepszych specjalistów od projektowania wyglądu swoich produktów. Styl wszystkich urządzeń Apple można opisać jako High-Tech. Tak jak High-Tech w architekturze ma na celu połączenie całej (wysoko rozwiniętej) technologii ze strukturą budynku oraz z postmodernistyczną architekturą, tak aby efekt końcowy projektowania był doskonały pod kątem funkcjonalnym i wizualnym. Tak samo i iPod skupia w sobie niezwykłą zaawansowaną technologię z nowoczesnym designem. Wielokrotnie spotykałem się z opinią na temat Mac'ów, która brzmi mniej więcej tak: "drogi ale piękny...". I rzeczywiście Mac'i w porównaniu do innych komputerów; stacjonarnych i przenośnych są dosyć drogie. Inaczej sprawa przedstawia się z iPodem. Tutaj cena jest porównywalna do innych podobnych urządzeń wyprodukowanych przez firmy konkurencyjne.Design to nie tylko wygląd zewnętrzny, ale również pewnego rodzaju funkcjonalność produktu. A w przypadku iPoda wygląd i funkcjonalność mają zasadnicze znaczenie. iPod jak już wcześniej zostało to opisane jest urządzaniem niewielkich rozmiarów, bez trudu mieszczącym się ręce dorosłego człowieka. Tył iPoda wykonany jest z aluminium, przód natomiast z tworzywa sztucznego (plastyku?). Z przodu widzimy duży 2,5 calowy kolorowy wyświetlacz oraz przyciski sterujące (odtwarzaj/pauza, następny, poprzedni, menu, ok/enter). Przyciski sterujące znajdują się na Apple Click Wheel, czyli "kółku do klikania" przy pomocy, którego możemy poruszać się po menu urządzenia. Urządzenie charakteryzuje się prostotą obsługi i niezwykle intuicyjnym menu. Nie posiada zbędnych elementów, które mogłyby po pierwsze zakłócać funkcjonalność urządzenia, a po drugie niszczyć estetyczny i prosty wygląd iPoda. Bo to właśnie prostota jest kolejnym ważnym elementem całego produktu. Opływowe kształty, brak wystających elementów, "miękkość" w dotyku (choć to metal i tworzywo), kolorystyka (czarna z elementami delikatnego białego menu lub biała z dodatkiem szarości). Urządzenie ma kształt prostokąta z zachowaną "złotą proporcją" – niewiele mniej niż połowę urządzenia wypełnia wyświetlacz, środek menu, czyli przyciski sterujące w przód/ w tył , znajdują się w jednej trzeciej urządzenia, a mniej więcej na wysokości 1/6 znajdują się pozostałe przyciski menu – play i spacja. Urządzenie wydaje się być delikatne, lśniąca powierzchnia iPoda narażona na otarcia, uszkodzenia, skazy. Przypuszczalnie jest to zamierzony efekt, bo przecież dzięki temu użytkownik stara się jak najlepiej chronić swojego iPoda, chronić swoją „ulubiona zabawkę”.
Znaczenie.
Kiedy przeanalizujemy to do kogo skierowany jest przenośny odtwarzacz muzyki, to okaże się, że najważniejszym czynnikiem jest banalny z pozoru fakt, iż jest to produkt dla jednej osoby. Taki sprzęt nie jest skierowany do grupy, lecz do jednostki. Myślenie o jednostce to skupianie się na ego każdego z nas. Być może dlatego iPod jest taki ładny, subtelny, elegancki. Odwołuje się do naszych pragnień bycia kimś wyjątkowym, podobnym do wyjątkowego sprzętu w naszej kieszeni. Dlatego też jest delikatny. Aby utrzymać go w idealnym stanie, użytkownicy iPoda mogą schować go do futerału, albo w ogóle nie wyciągać z kieszeni kurtki, marynarki etc. Całkiem prawdopodobne jest, że ludzie mówiąc „zakochałem się w tym urządzeniu, muszę je mieć”, widzą w iPodzie odbicie własnych (tych najlepszych) cech.W przypadku iPoda, design to nie tylko funkcjonalność, wygląd czy jakość. To cała filozofia budowania marki jaką jest iPod. Tworzenia zależności pomiędzy marką a klientem i rozbudowywania tych relacji. Kiedy zastanawiam się nad tym, co ukształtowało najbardziej pożądany przenośny odtwarzacz muzyki cyfrowej na świecie, myślę, że jest on odzwierciedleniem nowoczesnego myślenia o technologii i marketingu, który jest wyjściem poza utarte ścieżki z wcześniejszych lat. Otóż, wydaje się, że współczesne firmy pragnące sprzedać swoje produkty muszą myśleć o użytkownikach w sposób nowatorski uwzględniający człowieka w całości jego życia – jest to myślenie o jego potrzebach praktycznych, estetycznych, społecznych, a nawet duchowych. iPod jest dowodem na to, że nie wystarczy już zaoferować konsumentom nowoczesnej technologii, trzeba im zaoferować coś więcej - sposób na życie, sposób na istnienie. Słyszymy w tym echo idei New Age, idei rozwoju "nowego człowieka", który zna swoje potrzeby, chce je rozwijać, chce żyć pięknem i nim się otaczać. Można by dyskutować, czy nie jest to przypadkiem instrumentalne wykorzystanie tych idei, jednak oddźwięk z rynku nie zostawia wątpliwości, że potrzeba absorbowania ich wśród potencjalnych konsumentów jest ogromna. W tym miejscu przychodzi mi do głowy słowo kluczowe: edukacja. Bo i ludzie, którzy zaprojektowali iPoda musieli posiadać wiedzę o tym co tworzą, bo Steve Jobs musiał gdzieś zdobyć doświadczenie aby stwierdzić, że jest to strzał w dziesiątkę, a marketing, który „nauczył” klientów (pokazał im) co jest dla nich ważne, co muszą posiadać i wreszcie sami klienci, którzy (zazwyczaj dzięki innym) uczą się co jest dla nich dobre. I postęp. To co było kiedyś, nawet rok temu, jest już stare. To także uczenie się. Uczenie się odkrywania nowych potrzeb i oczywiście zaspokajania tych potrzeb. Na początku stycznia 2007 r. Steve Jobs zaprezentował nowy produkt Apple – iPhone, narzędzie łączące w sobie funkcjonalność iPoda i telefonu. Jeden z moderatorów serwisu http://www.suckmyipod.com/ w ten sposób wyraził swój zachwyt nad tym nowym urządzeniem „Już zaczynam odkładać kasę! iPhone jest bardziej zajebisty niż w swoim czasie był iPod Video, jest nawet bardziej zajebisty niż mój zielony iPod nano! Muszę go mieć!”. Nie wiem czy jest to forma przemyślanego marketingu (być może serwis jest moderowany przez Apple) czy też wypowiedź fascynata iPoda. Ale tekst został wypowiedziany i zaczyna pracować – pobudzać wyobraźnie; „o rany, jaki on jest ładny muszę go mieć!” Bibliografia:1. http://www.apple.pl/2. http://www.apple.com/3. http://www-idss.cs.put.poznan.pl/~predki/Zainteresowania/iPod/ipod.htm 4. http://www.suckmyipod.com/5. http://www.wikipedia.com/6. http://www.wikipedia.pl/
poniedziałek, 27 sierpnia 2007
Co z tą edukacją?
>. Charakteryzuje je przede wszystkim duża zmienność, płynna sytuacja polityczna i społeczna, przenoszenie się kapitału przez granice i kontynenty oraz nacisk na elastyczność uczestników rynku pracy. Jest to sytuacja, która stawia nowe wyzwania wszystkim obecnym i przyszłym wykwalifikowanym pracownikom, w tym przede wszystkim wymóg gotowości zmiany swoich kwalifikacji i ciągłego poszerzania wiedzy….coraz częściej słyszy się głosy postulujące odejście od wąskiej specjalizacji w dziedzinie spawania, pieczenia chleba czy naprawiania samochodów na rzecz umiejętności w zakresie organizacji stanowiska pracy, czytania rysunków technicznych, obsługi programów komputerowych, przestrzegania zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Innymi słowy, jak w starym porzekadle, dziś bardziej niż kiedykolwiek wcześniej wymaga się od przyszłych pracowników, by przygotowując się do życia zawodowego zdobyli wędkę, a nie rybę, czy też – w wersji uwspółcześnionej – by zdobyli wędkę i byli gotowi łowić w różnych stawach”. Tak więc ku chwale uczniów oczywiście. Ja wierzę oczywiście, że zmiany jakie są wprowadzane w ramach edukowania przyszłych pokoleń przyniosą same dobre owoce. Wiedza zostanie uporządkowana, przekaz uatrakcyjniony a całość jak w tym
artykule - zdynamizowana. Tylko tak trzymać! wiecej w artykule - http://www.wsipnet.pl/oswiata/arts.php?dz=10&nid=2961&r=0czwartek, 16 sierpnia 2007
Dobry podręcznik
Koszty edukacji mogą budzić troskę i sprzeciw rodziców. Wiele ubogich rodzin nie stać na wyposażenie swoich pociech w droższe przybory szkolne czy podręczniki. Jednak, podczas gdy kwestia kolorowego piórnika czy gumki do ścierania to sprawa dziecięcych zachcianek, dobry podręcznik jest niezbędnym elementem procesu uczenia się i może przesądzić o dalszych sukcesach malucha.
Jego cena jest też czymś więcej niż kwestią twardej okładki, czy kolorowych zdjęć. Wydawnictwa edukacyjne odpowiedzialne za przygotowanie podręczników angażują do tej pracy wybitnych specjalistów w danej dziedzinie, jak też pedagogów i psychologów z doświadczeniem szkolnym. Często konkretne przygotowania poprzedza etap badań lub weryfikacja z udziałem przyszłych użytkowników. Poza tym, wydaniu każdego podręcznika towarzyszą spotkania z autorami, seminaria i konsultacje, pomyślane jako pomoc w poprawie jakości zajęć szkolnych. Z tą sama myślą wydawnictwa dodają do swoich podręczników materiały, po które młodzież i nauczyciele sięgają najchętniej – płyty CD z prezentacjami multimedialnymi. Pomogą uatrakcyjnić każda lekcję, szczególnie zajęcia dla dzieci starszych, w większości przypadków korzystających z Internetu na co dzień. Te dzieci wymagają innego podejścia do nauczania niż ich rodzice.
Cena podręcznika jest wypadkową tych wszystkich czynników. Trudno by było ją zredukować. Władze i wydawnictwa wychodzą jednakże naprzeciw potrzebom biedniejszych rodzin, których częstokroć, mimo najlepszych chęci, nie stać na szkolne wydatki. To dla nich stworzono rządowy program „Tani podręcznik”, zgodnie z którym 1,6 milionów dzieci z najuboższych rodzin ma otrzymać pomoce naukowe zakupione ze środków Unii Europejskiej. W drugiej kolejności mogą one liczyć na pomoc samych wydawnictw, w tym Wydawnictwa Szkolnego i Pedagogicznego, jednego z największych wydawców książek edukacyjnych i lidera w segmencie klas I-III i wychowania przedszkolnego. WSiP każdemu dziecku z „zerówki”, które będzie korzystać z jego podręczników, oferuje się za darmo pierwszą część podręczników, a nauczycielom - komplet jako narzędzie pracy. Całość uzupełnią materiały publikowane na stronach internetowych wydawnictwa za darmo, jako wkład wydawnictwa w poprawę jakości lekcji. Więcej informacji można znaleźć w artykule Pawła Berłowskiego.
Na poczatek chwila o śmiechu
Bo proszę pamiętać o wstrzemięźliwości w wyrażaniu własnych poglądów przy pomocy ekspresji naszego perlistego śmiechu, kiedy będzie nam dane zobaczyć na każdym kroku ulicy, sklepu etc. mężczyzn w różnym wieku trzymających się za ręce, idących pod rękę itd.
Otóż z punktu widzenia kulturoznawcy takie zachowania nie są wcale do śmiechu co najwyżej do zastanowienia, zadumy czy niewielkich badań terenowych nad tym zjawiskiem(albo wielkich). Lecz dla zwykłego zjadacza chleba, który lubi się śmiać a jakże, z przeróżnych zjawisk (ale na swoim podwórku) sytuacja opisana powyżej może wzbudzić nie tyle zainteresowanie co niewybredne żarty, połączone ewentualnie ze śmiechem, co w warunkach polowych na terytorium nam obcym, nie dziwmy się, zazwyczaj doprowadza do; a) konsternacji ludności tubylczej, b) zainteresowania się naszą osobą, c) dogłębnego zainteresowania się naszą osobą, kończącego się na pogotowiu. Czego doświadczyła grupa mało doświadczonych, wtedy jeszcze, polskich turystów, których miałem nieprzyjemność zobaczyć w powyżej opisanej sytuacji. Oczywiście łatwiej powiedzieć: „Ale chamy, dobrze im tak, niech....”
Bo różnic pomiędzy „naszą” a „inną” kultura jest bez liku, wystarczy trochę się porozglądać tylko.