"Pokrowce kobiecości"
Pokrowiec to przedmiot służący do przechowywania ubrań. Ale w wymiarze metafizycznym to także przedmiot coś zakrywający, by to chronić. Ciało to także pokrowiec – służący do przechowywania płci. A precyzując wcześniejsze myśli – ciało to pokrowiec dla kobiecości.
Wystawa dwóch artystek Romy Roman i Izy Grzybowskiej nosi tytuł „Pokrowce kobiecości”
To instalacja przestrzenna, w której zostały zaimplementowane fotografie oraz szafy. Szafy są zbudowane z drewna, ale ich najważniejszym tworzywem są elementy tkanin, z których produkuje się damską bieliznę, takie jak koronki, szyfony, plastikowe ramiączka etc. Wymiary szaf to 180 cm wysokości, 90 cm szerokości i 50 cm głębokości. Wewnątrz szafy widzimy fotografie nagich, kobiecych ciał (bezgłowych), które zostały umieszczone na odzieżowych pokrowcach. Podchodząc do szaf widzimy koronki, haftki, delikatne tkaniny tworzące coś na kształt powłoki tego, co okrywają. Przez te tkaniny przebija umieszczona wewnątrz szaf kobieca nagość, zapisana na fotografiach. Kiedy otwieramy szafy juz nic nie chroni tej nagości – stajemy przed bezimiennym obrazem nagiego, kobiecego ciała. Spoglądamy na bezimienny akt.
W instalacji to szafa staje się pokrowcem dla umieszczonego na odzieżowych pokrowcach ciała. A gdzie jest kobiecość?
Pokrowiec to przedmiot służący do przechowywania ubrań. Ale w wymiarze metafizycznym to także przedmiot coś zakrywający, by to chronić. Ciało to także pokrowiec – służący do przechowywania płci. A precyzując wcześniejsze myśli – ciało to pokrowiec dla kobiecości.
Wystawa dwóch artystek Romy Roman i Izy Grzybowskiej nosi tytuł „Pokrowce kobiecości”
To instalacja przestrzenna, w której zostały zaimplementowane fotografie oraz szafy. Szafy są zbudowane z drewna, ale ich najważniejszym tworzywem są elementy tkanin, z których produkuje się damską bieliznę, takie jak koronki, szyfony, plastikowe ramiączka etc. Wymiary szaf to 180 cm wysokości, 90 cm szerokości i 50 cm głębokości. Wewnątrz szafy widzimy fotografie nagich, kobiecych ciał (bezgłowych), które zostały umieszczone na odzieżowych pokrowcach. Podchodząc do szaf widzimy koronki, haftki, delikatne tkaniny tworzące coś na kształt powłoki tego, co okrywają. Przez te tkaniny przebija umieszczona wewnątrz szaf kobieca nagość, zapisana na fotografiach. Kiedy otwieramy szafy juz nic nie chroni tej nagości – stajemy przed bezimiennym obrazem nagiego, kobiecego ciała. Spoglądamy na bezimienny akt.
W instalacji to szafa staje się pokrowcem dla umieszczonego na odzieżowych pokrowcach ciała. A gdzie jest kobiecość?
Kiedy w 2005 roku wystawa zaczęła funkcjonować w przestrzeni galerii, ideą artystek było zachęcenie odwiedzających galerii kobiet, do sfotografowania własnego ciała i umieszczeniu fotografii na pokrowcu. Artystki chciały uszyć uniwersalny pokrowiec kobiecości. Bez twarzy, pozy czy bez wyrazu? Wg Roman i Grzybowskiej tylko w ten sposób można pokazać kobiecość w jej „normalnej” postaci – zdjęcia pokazują ciała kobiet, takimi, jakie są. Ale pokazują cos jeszcze; otóż każda kobieta może przyjść do galerii, zrobić zdjęcie własnego ciała i pozostawić je w galerii, w rzędzie innych kobiecych „ciał”. Ale nie można powiedzieć, że pozbywa się własnego ciała. Pozbywa się pewnej historii.
Ciało jawi się jako nieodzowny element kobiecości lub męskości. W przypadku "Pokrowców kobiecości" kobieta może niejako pozbyć się, "zrzucić" swoją cielesność i zarchiwizować w fotografii. W tym momencie staje się "wolna" od wikłającego ją od momentu narodzin biologicznego symbolu kobiety. Ta biologiczność i powiązana z nią mitologia, zostaje odłożona na bok. Tożsamość kobiety, która zdominowana jest przecież wyglądem, cielesnością, zaczyna inaczej funkcjonować, bo wyzbyta swojej fizyczności, oddzielona od niej, koncentruje się na wnętrzu. Pokrowiec staje się katem dla ciała i transpozycją dla tożsamości kobiety. Dla wyglądu; piękna, brzydoty, ale i dla kulturowych uwarunkowań kobiecości, czyli nieustannego upiększania swojego ciała. Mitologia bycia pięknym nie ma już znaczenia. Kobieta podchodząc do rzędu z pokrowcami, na których widnieją fotografie nagich kobiecych ciał, może dokonać wyboru. Przymierzyć do swojej głowy każdy z tych pokrowców i stwierdzić "o tak właśnie chcę wyglądać", lub po chwili zastanowienia "przecież te ciała są takie same, są tylko ciałami".
"Pokrowce kobiecości" uwalniają pragnienie kobiet bycia "sobą". Uwalniają od kultu piękności, młodości. Od ciała "obdarzonego płcią" w rozumieniu Josepha Roacha. I tutaj dochodzimy być może istoty "Pokrowców kobiecości", bo do rozróżnienia płci biologicznej (sex) – jaką prezentują fotografie oraz płci kulturowej (gender), będącej reprezentacją uniwersalnego symbolu o kosmogonii człowieka. Ale również do naturalnej tożsamości kobiety – do zamiany, jaka dokonuje się poprzez pokrowce, z ciałami kobiet. Patrząc na tę sytuację tak jak Roland Barthes – poprzez perspektywę mitu, którym przecież pokrowce być mogą.
Na początku chciałbym jednak zająć się pierwszym zjawiskiem w kontekście "Pokrowców kobiecości" a mianowicie płcią kulturową, która ma swoje odbicie w instalacji. Już C.G. Jung opisując składniki osobowości każdego człowieka wyróżnił dwa elementy animusa i animę. Animus jest męskim elementem istniejącym w kobiecie a anima to reprezentacja kobiety w mężczyźnie. Podobnie filozofia chińska wyróżnia yin i yang, czyli przenikające się i razem będące całością pierwiastki kobiecości i męskości. W moim przekonaniu podobnie jest z gender. Człowiek jest zbudowany z zależności pomiędzy czymś ciemnym, mrocznym, wilgotnym oraz jasnym, suchym, twardym. Osiągnięcie stanu wewnętrznej równowagi jest stanem doskonałym. Oczywiście jest to również powiązane z uświadomieniem sobie własnej tożsamości, wad i zalet. Z płcią każdego jest podobnie; otwarcie się człowieka na kulturę; na to, co go otacza i z jakich elementów ta kultura jest zbudowana, zrozumienie zależności np. tego jak nasze ciało funkcjonuje we współczesnej kulturze, pozwala osiągnąć nam równowagę pomiędzy tym, co nasze, a tym, co uwarunkowane kulturowo. W tym kontekście ciało z "Pokrowców kobiecości" staje się punktem wyjścia do zrozumienia własnej tożsamości – bo ciało to nie tylko produkt kultury, ale przede wszystkim natury.
"Ciała są miejscami, w których podmiot jest morfologicznie i społecznie konstruowany, wyznaczają one punkt przecięcia tego, co społeczne z tym, co symboliczne; każda relacja podmiotu z własnym ciałem jest zarówno materialna, jak i wyobrażona." (Moore, 2003). Autorki "Pokrowców kobiecości" podkreślają funkcję nagich ciał bez twarzy jako ikon, uniwersalnych symboli kobiecości. Czyli z jednej strony widzimy to, co społeczne w postaci samej szafy, oplecionej w damską sztukę ubierania się, to, co widoczne, bardziej oswojone, znane. I kiedy otwieramy szafę nasz wzrok pada na coś, co symboliczne, zakryte lub bardziej - ukryte. Widzimy ciało – ludzkie nagie kobiece ciało. Piersi, biodra, ramiona, łono. To jest realne i prawdziwe – kobieta nie może od tego uciec, zdając sobie sprawę z własnej płci i tożsamości – akceptuje swoje ciało a przez to czuje się wolna. Albo i nie – ale to już wybór każdej kobiety.
Pokrowiec tak jak zostało to napisane na początku, jest przedmiotem/narzędziem, którego pierwotna funkcją jest zakrywanie, chronienie. Ale w przypadku "Pokrowców kobiecości" pokrowiec staje się przedmiotem o dwuznacznej funkcji – on odkrywa to, co zwykle zakryte a chowa to, co pozornie widoczne, czyli tożsamość kobiecości. Posługując się zasadą stworzoną przez Barthesa możemy zamienić za pośrednictwem mitu to, co historyczne w to, co naturalne, prawdziwe. Pokrowiec, na którym znajdują się fotografie nagich kobiecych ciał, odwraca, transponuje swoją funkcję. To, co zakryte staje się tym, co odkryte. Ciało, które w naszej kulturze (kulturze zachodu) jest zakryte, w swojej pierwotnej widoczności było odkryte, widoczne. Ta naturalna ekspozycja ciała jest właśnie czymś naturalnym. Ciało staje się odmitologizowane i uwolnione od kulturowych uwarunkowań. Kobieta patrząc na swoje nagie ciało – i rozumiejąc, pojmując jego naturalność, również staje się wolna.
Zawarte w "Pokrowcach kobiecości" ukryte znaczenia i symbole i treści, pozwalają nam przez pryzmat sztuki spojrzeć na tak ważne elementy współczesnej egzystencji kobiet (i nie tylko) jak własna tożsamość i znajomość siebie. Bez oderwania od kultury i fizjonomii ludzkiego ciała. Bez zapomnienia o naturze. Jak yin i yang współgrają ze sobą, uzupełniają się i pozwalają nam w pełni istnieć. Zapominając na chwilę o uwarunkowanych kulturowo rolach, możemy zdobyć się na odwagę i porzucając przyjęte konwenanse, zobaczyć człowieka a nie płeć.
Bibliografia:
1. H. L. Moore, Płeć kulturowa i status – wyjaśnienie sytuacji kobiet, Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej, Warszawa 2003
2. R. Barthes, Mitologie, Warszawa 2000
3. M. F. Rogers, Barbie jako ikona kultury, Warszawa 2003 (rozdz. pt. „Plastyczne ciała z plastiku”, ss. 165-197.)
3. http://www.romaroma.com/
4.http://www.galeriabb.com/_galeria/index.php?mod=exhibitions&id=105&content=info_wystawa&type=0
Ciało jawi się jako nieodzowny element kobiecości lub męskości. W przypadku "Pokrowców kobiecości" kobieta może niejako pozbyć się, "zrzucić" swoją cielesność i zarchiwizować w fotografii. W tym momencie staje się "wolna" od wikłającego ją od momentu narodzin biologicznego symbolu kobiety. Ta biologiczność i powiązana z nią mitologia, zostaje odłożona na bok. Tożsamość kobiety, która zdominowana jest przecież wyglądem, cielesnością, zaczyna inaczej funkcjonować, bo wyzbyta swojej fizyczności, oddzielona od niej, koncentruje się na wnętrzu. Pokrowiec staje się katem dla ciała i transpozycją dla tożsamości kobiety. Dla wyglądu; piękna, brzydoty, ale i dla kulturowych uwarunkowań kobiecości, czyli nieustannego upiększania swojego ciała. Mitologia bycia pięknym nie ma już znaczenia. Kobieta podchodząc do rzędu z pokrowcami, na których widnieją fotografie nagich kobiecych ciał, może dokonać wyboru. Przymierzyć do swojej głowy każdy z tych pokrowców i stwierdzić "o tak właśnie chcę wyglądać", lub po chwili zastanowienia "przecież te ciała są takie same, są tylko ciałami".
"Pokrowce kobiecości" uwalniają pragnienie kobiet bycia "sobą". Uwalniają od kultu piękności, młodości. Od ciała "obdarzonego płcią" w rozumieniu Josepha Roacha. I tutaj dochodzimy być może istoty "Pokrowców kobiecości", bo do rozróżnienia płci biologicznej (sex) – jaką prezentują fotografie oraz płci kulturowej (gender), będącej reprezentacją uniwersalnego symbolu o kosmogonii człowieka. Ale również do naturalnej tożsamości kobiety – do zamiany, jaka dokonuje się poprzez pokrowce, z ciałami kobiet. Patrząc na tę sytuację tak jak Roland Barthes – poprzez perspektywę mitu, którym przecież pokrowce być mogą.
Na początku chciałbym jednak zająć się pierwszym zjawiskiem w kontekście "Pokrowców kobiecości" a mianowicie płcią kulturową, która ma swoje odbicie w instalacji. Już C.G. Jung opisując składniki osobowości każdego człowieka wyróżnił dwa elementy animusa i animę. Animus jest męskim elementem istniejącym w kobiecie a anima to reprezentacja kobiety w mężczyźnie. Podobnie filozofia chińska wyróżnia yin i yang, czyli przenikające się i razem będące całością pierwiastki kobiecości i męskości. W moim przekonaniu podobnie jest z gender. Człowiek jest zbudowany z zależności pomiędzy czymś ciemnym, mrocznym, wilgotnym oraz jasnym, suchym, twardym. Osiągnięcie stanu wewnętrznej równowagi jest stanem doskonałym. Oczywiście jest to również powiązane z uświadomieniem sobie własnej tożsamości, wad i zalet. Z płcią każdego jest podobnie; otwarcie się człowieka na kulturę; na to, co go otacza i z jakich elementów ta kultura jest zbudowana, zrozumienie zależności np. tego jak nasze ciało funkcjonuje we współczesnej kulturze, pozwala osiągnąć nam równowagę pomiędzy tym, co nasze, a tym, co uwarunkowane kulturowo. W tym kontekście ciało z "Pokrowców kobiecości" staje się punktem wyjścia do zrozumienia własnej tożsamości – bo ciało to nie tylko produkt kultury, ale przede wszystkim natury.
"Ciała są miejscami, w których podmiot jest morfologicznie i społecznie konstruowany, wyznaczają one punkt przecięcia tego, co społeczne z tym, co symboliczne; każda relacja podmiotu z własnym ciałem jest zarówno materialna, jak i wyobrażona." (Moore, 2003). Autorki "Pokrowców kobiecości" podkreślają funkcję nagich ciał bez twarzy jako ikon, uniwersalnych symboli kobiecości. Czyli z jednej strony widzimy to, co społeczne w postaci samej szafy, oplecionej w damską sztukę ubierania się, to, co widoczne, bardziej oswojone, znane. I kiedy otwieramy szafę nasz wzrok pada na coś, co symboliczne, zakryte lub bardziej - ukryte. Widzimy ciało – ludzkie nagie kobiece ciało. Piersi, biodra, ramiona, łono. To jest realne i prawdziwe – kobieta nie może od tego uciec, zdając sobie sprawę z własnej płci i tożsamości – akceptuje swoje ciało a przez to czuje się wolna. Albo i nie – ale to już wybór każdej kobiety.
Pokrowiec tak jak zostało to napisane na początku, jest przedmiotem/narzędziem, którego pierwotna funkcją jest zakrywanie, chronienie. Ale w przypadku "Pokrowców kobiecości" pokrowiec staje się przedmiotem o dwuznacznej funkcji – on odkrywa to, co zwykle zakryte a chowa to, co pozornie widoczne, czyli tożsamość kobiecości. Posługując się zasadą stworzoną przez Barthesa możemy zamienić za pośrednictwem mitu to, co historyczne w to, co naturalne, prawdziwe. Pokrowiec, na którym znajdują się fotografie nagich kobiecych ciał, odwraca, transponuje swoją funkcję. To, co zakryte staje się tym, co odkryte. Ciało, które w naszej kulturze (kulturze zachodu) jest zakryte, w swojej pierwotnej widoczności było odkryte, widoczne. Ta naturalna ekspozycja ciała jest właśnie czymś naturalnym. Ciało staje się odmitologizowane i uwolnione od kulturowych uwarunkowań. Kobieta patrząc na swoje nagie ciało – i rozumiejąc, pojmując jego naturalność, również staje się wolna.
Zawarte w "Pokrowcach kobiecości" ukryte znaczenia i symbole i treści, pozwalają nam przez pryzmat sztuki spojrzeć na tak ważne elementy współczesnej egzystencji kobiet (i nie tylko) jak własna tożsamość i znajomość siebie. Bez oderwania od kultury i fizjonomii ludzkiego ciała. Bez zapomnienia o naturze. Jak yin i yang współgrają ze sobą, uzupełniają się i pozwalają nam w pełni istnieć. Zapominając na chwilę o uwarunkowanych kulturowo rolach, możemy zdobyć się na odwagę i porzucając przyjęte konwenanse, zobaczyć człowieka a nie płeć.
Bibliografia:
1. H. L. Moore, Płeć kulturowa i status – wyjaśnienie sytuacji kobiet, Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej, Warszawa 2003
2. R. Barthes, Mitologie, Warszawa 2000
3. M. F. Rogers, Barbie jako ikona kultury, Warszawa 2003 (rozdz. pt. „Plastyczne ciała z plastiku”, ss. 165-197.)
3. http://www.romaroma.com/
4.http://www.galeriabb.com/_galeria/index.php?mod=exhibitions&id=105&content=info_wystawa&type=0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz