poniedziałek, 24 września 2007

Dom i technologia

Każdy z nas nosi w sobie marzenie o przyszłym domu. Kształtują je wspomnienia z dzieciństwa, kultura chętnie sięgająca po symbol „rodzinnego gniazda” (dla celów reklamowych, na przykład), nasze wyobrażenie przyszłego szczęścia. Kojarzy się zeń wiele różnych zjawisk i potrzeb – bliskość, prywatność, intymność i poczucie bezpieczeństwa. Trudno jednak realizować je w jakiejś abstrakcyjnej przestrzeni. Czyli idea, ale o konkretnym adresie, dom marzeń o realnym kształcie i właściwościach. I tu zaczyna się kłopot! Śnimy o oazie, gdzie możemy być naprawdę sobą i budować wspólnotę z naszymi bliskimi. Oczyma wyobraźni widzimy piękne miejsce stworzone naszymi rękoma: przytulny kąt na miarę naszych potrzeb. Tymczasem okazuje się, że od tych marzeń do realizacji wiedzie długa i kręta droga. Napędzani marzeniem zderzamy się z wysokimi cenami mieszkań, formalnościami kredytowymi i prawnymi, kłopotami z wykonawcami, które mogą zmienić sen o własnych czterech kątach w koszmar i zniechęcić najbardziej zdeterminowanych.

Jednak zamiast przyjmować do wiadomości, że nasze marzenia są nierealistyczne i rezygnować z nich kompletnie, może warto rozejrzeć się za rozwiązaniami, które wychodzą im naprzeciw. System 20 cm firmy Xella, czyli
system 20-centymetrowych bloczków ściennych SILKA i YTONG to świetna propozycja dla wszystkich tych, którzy śnią o idealnym domu i którzy nie chcą spędzać żmudnych lat na realizowaniu tego projektu. Przemawia za nim kilka konkretnych argumentów – szybkość, jakość i prostota. System białych bloczków połączonych cienkimi spoinami pozwala na wybudowanie 150 metrów kwadratowych ścian w ciągu dwóch i pół tygodnia, czyli czterokrotnie szybciej niż w przypadku innych technologii.

Ściany wykonane w tej technologii wymagają mniejszej ilości tynku, co dodatkowo przyspiesza prace i obniża koszty. Unikalny system kanałów elektrycznych pozwala na prowadzenie instalacji wewnątrz ścian, bez konieczności ich bruzdowania. Przebieg instalacji jest łatwy do ustalenia w razie konieczności wymiany kabli, lub potrzeby wywiercenia dziur pod szafki. Korzyścią jest oszczędność czasu, ale również dodatkowe bezpieczeństwo.

Na tym nie koniec zalet. Przyspieszenie procesu budowania częstokroć odbywa się kosztem jakości ukończonego dzieła. System 20 cm, czyli połączonych bloczków SILKA i YTONG pozwala budować szybko oraz dobrze. Dzięki niemu właściwości i parametry ścian doskonale odzwierciedlają ich przeznaczenie. Ściany wewnętrzne wykonane z bloczków SILKA dają doskonałą izolację akustyczną i akumulację cieplną i stanowią konstrukcję całego budynku. Ściany zewnętrzne wykonane z bloczków YTONG charakteryzują wyjątkowe właściwości termoizolacyjne. Miłośnicy przyrody również będą usatysfakcjonowani - proponowane bloczki wykonane są z piasku, wody i wapna, naturalnych i zdrowych materiałów, spełniających wszelkie normy ekologiczne. Ich jakość jest gwarantowana wieloletnią tradycją. YTONG to pierwszy budowlany materiał markowy na świecie. Wraz z SILKĄ jest wykorzystywany od ponad 80 lat w 20 krajach na świecie.

Inwestowanie w ponadprzeciętną jakość zazwyczaj pociąga za sobą dodatkowe koszty. Te kalkulacje nie sprawdzają się w przypadku systemu
20-centrymetrowych bloczków YTONG i SILKA. Dodatkowy wydatek łatwo przekłada się na oszczędności procentujące latami. Po pierwsze wytrzymałe cienkie bloczki pozwalają na uzyskanie dodatkowej powierzchni mieszkalnej. Przy zastosowaniu na ściany wewnętrzne bloków SILKA E 15 o grubości 15 centymetrów można zyskać nawet 16 metrów kwadratowych (dodatkowy pokój!), przy użyciu bloczków YTONG o grubości 36,5 centymetrów na jednowarstwowe ściany zewnętrzneuzyskujemy dodatkowe 9,5 metra kwadratowego. I wszystko to bez żadnych strat na właściwościach termoizolacyjnych budynku. Ściany jednowarstwowe zbudowane z bloczków YTONG mają najlepsze na rynku polskim współczynniki przenikania ciepła U (lepsze od współczynników wymaganych przez polskie normy), przez co zatrzymują ciepło w okresie zimowym i trzymają stałą temperaturę latem. Takie parametry uzyskuje się zazwyczaj dopiero po dodatkowym ociepleniu ścian, które w przypadku zastosowania technologii firmy Xella okazuje się zupełnie zbędne. Nawet bez tego skutecznie udaje się obniżyć koszty ogrzewania budynku, które w przyszłości będą stanowić większość kosztów związanych z użytkowaniem domu. Innymi słowy, dzięki białej technologii budowlanej po raz kolejny oszczędzisz czas i pieniądze.

Wystarczy zaufać Systemowi 20 cm, czyli
20-centymetrowym bloczkom YTONG i SILKA, bo to jakość, która nie zawodzi i która pozwala nam realistycznie oddawać się marzeniom.

środa, 19 września 2007

Chwila na sztukę

"Pokrowce kobiecości"

Pokrowiec to przedmiot służący do przechowywania ubrań. Ale w wymiarze metafizycznym to także przedmiot coś zakrywający, by to chronić. Ciało to także pokrowiec – służący do przechowywania płci. A precyzując wcześniejsze myśli – ciało to pokrowiec dla kobiecości.
Wystawa dwóch artystek
Romy Roman i Izy Grzybowskiej nosi tytuł „Pokrowce kobiecości”
To instalacja przestrzenna, w której zostały zaimplementowane fotografie oraz szafy. Szafy są zbudowane z drewna, ale ich najważniejszym tworzywem są elementy tkanin, z których produkuje się damską bieliznę, takie jak koronki, szyfony, plastikowe ramiączka etc. Wymiary szaf to 180 cm wysokości, 90 cm szerokości i 50 cm głębokości. Wewnątrz szafy widzimy fotografie nagich, kobiecych ciał (bezgłowych), które zostały umieszczone na odzieżowych pokrowcach. Podchodząc do szaf widzimy koronki, haftki, delikatne tkaniny tworzące coś na kształt powłoki tego, co okrywają. Przez te tkaniny przebija umieszczona wewnątrz szaf kobieca nagość, zapisana na fotografiach. Kiedy otwieramy szafy juz nic nie chroni tej nagości – stajemy przed bezimiennym obrazem nagiego, kobiecego ciała. Spoglądamy na bezimienny akt.
W instalacji to szafa staje się pokrowcem dla umieszczonego na odzieżowych pokrowcach ciała. A gdzie jest kobiecość?
Kiedy w 2005 roku wystawa zaczęła funkcjonować w przestrzeni galerii, ideą artystek było zachęcenie odwiedzających galerii kobiet, do sfotografowania własnego ciała i umieszczeniu fotografii na pokrowcu. Artystki chciały uszyć uniwersalny pokrowiec kobiecości. Bez twarzy, pozy czy bez wyrazu? Wg Roman i Grzybowskiej tylko w ten sposób można pokazać kobiecość w jej „normalnej” postaci – zdjęcia pokazują ciała kobiet, takimi, jakie są. Ale pokazują cos jeszcze; otóż każda kobieta może przyjść do galerii, zrobić zdjęcie własnego ciała i pozostawić je w galerii, w rzędzie innych kobiecych „ciał”. Ale nie można powiedzieć, że pozbywa się własnego ciała. Pozbywa się pewnej historii.

Ciało jawi się jako nieodzowny element kobiecości lub męskości. W przypadku "Pokrowców kobiecości" kobieta może niejako pozbyć się, "zrzucić" swoją cielesność i zarchiwizować w fotografii. W tym momencie staje się "wolna" od wikłającego ją od momentu narodzin biologicznego symbolu kobiety. Ta biologiczność i powiązana z nią mitologia, zostaje odłożona na bok. Tożsamość kobiety, która zdominowana jest przecież wyglądem, cielesnością, zaczyna inaczej funkcjonować, bo wyzbyta swojej fizyczności, oddzielona od niej, koncentruje się na wnętrzu. Pokrowiec staje się katem dla ciała i transpozycją dla tożsamości kobiety. Dla wyglądu; piękna, brzydoty, ale i dla kulturowych uwarunkowań kobiecości, czyli nieustannego upiększania swojego ciała. Mitologia bycia pięknym nie ma już znaczenia. Kobieta podchodząc do rzędu z pokrowcami, na których widnieją fotografie nagich kobiecych ciał, może dokonać wyboru. Przymierzyć do swojej głowy każdy z tych pokrowców i stwierdzić "o tak właśnie chcę wyglądać", lub po chwili zastanowienia "przecież te ciała są takie same, są tylko ciałami".

"Pokrowce kobiecości" uwalniają pragnienie kobiet bycia "sobą". Uwalniają od kultu piękności, młodości. Od ciała "obdarzonego płcią" w rozumieniu Josepha Roacha. I tutaj dochodzimy być może istoty "Pokrowców kobiecości", bo do rozróżnienia płci biologicznej (sex) – jaką prezentują fotografie oraz płci kulturowej (gender), będącej reprezentacją uniwersalnego symbolu o kosmogonii człowieka. Ale również do naturalnej tożsamości kobiety – do zamiany, jaka dokonuje się poprzez pokrowce, z ciałami kobiet. Patrząc na tę sytuację tak jak Roland Barthes – poprzez perspektywę mitu, którym przecież pokrowce być mogą.
Na początku chciałbym jednak zająć się pierwszym zjawiskiem w kontekście "Pokrowców kobiecości" a mianowicie płcią kulturową, która ma swoje odbicie w instalacji. Już C.G. Jung opisując składniki osobowości każdego człowieka wyróżnił dwa elementy animusa i animę. Animus jest męskim elementem istniejącym w kobiecie a anima to reprezentacja kobiety w mężczyźnie. Podobnie filozofia chińska wyróżnia yin i yang, czyli przenikające się i razem będące całością pierwiastki kobiecości i męskości. W moim przekonaniu podobnie jest z gender. Człowiek jest zbudowany z zależności pomiędzy czymś ciemnym, mrocznym, wilgotnym oraz jasnym, suchym, twardym. Osiągnięcie stanu wewnętrznej równowagi jest stanem doskonałym. Oczywiście jest to również powiązane z uświadomieniem sobie własnej tożsamości, wad i zalet. Z płcią każdego jest podobnie; otwarcie się człowieka na kulturę; na to, co go otacza i z jakich elementów ta kultura jest zbudowana, zrozumienie zależności np. tego jak nasze ciało funkcjonuje we współczesnej kulturze, pozwala osiągnąć nam równowagę pomiędzy tym, co nasze, a tym, co uwarunkowane kulturowo. W tym kontekście ciało z "Pokrowców kobiecości" staje się punktem wyjścia do zrozumienia własnej tożsamości – bo ciało to nie tylko produkt kultury, ale przede wszystkim natury.

"Ciała są miejscami, w których podmiot jest morfologicznie i społecznie konstruowany, wyznaczają one punkt przecięcia tego, co społeczne z tym, co symboliczne; każda relacja podmiotu z własnym ciałem jest zarówno materialna, jak i wyobrażona." (Moore, 2003). Autorki "Pokrowców kobiecości" podkreślają funkcję nagich ciał bez twarzy jako ikon, uniwersalnych symboli kobiecości. Czyli z jednej strony widzimy to, co społeczne w postaci samej szafy, oplecionej w damską sztukę ubierania się, to, co widoczne, bardziej oswojone, znane. I kiedy otwieramy szafę nasz wzrok pada na coś, co symboliczne, zakryte lub bardziej - ukryte. Widzimy ciało – ludzkie nagie kobiece ciało. Piersi, biodra, ramiona, łono. To jest realne i prawdziwe – kobieta nie może od tego uciec, zdając sobie sprawę z własnej płci i tożsamości – akceptuje swoje ciało a przez to czuje się wolna. Albo i nie – ale to już wybór każdej kobiety.
Pokrowiec tak jak zostało to napisane na początku, jest przedmiotem/narzędziem, którego pierwotna funkcją jest zakrywanie, chronienie. Ale w przypadku "Pokrowców kobiecości" pokrowiec staje się przedmiotem o dwuznacznej funkcji – on odkrywa to, co zwykle zakryte a chowa to, co pozornie widoczne, czyli tożsamość kobiecości. Posługując się zasadą stworzoną przez Barthesa możemy zamienić za pośrednictwem mitu to, co historyczne w to, co naturalne, prawdziwe. Pokrowiec, na którym znajdują się fotografie nagich kobiecych ciał, odwraca, transponuje swoją funkcję. To, co zakryte staje się tym, co odkryte. Ciało, które w naszej kulturze (kulturze zachodu) jest zakryte, w swojej pierwotnej widoczności było odkryte, widoczne. Ta naturalna ekspozycja ciała jest właśnie czymś naturalnym. Ciało staje się odmitologizowane i uwolnione od kulturowych uwarunkowań. Kobieta patrząc na swoje nagie ciało – i rozumiejąc, pojmując jego naturalność, również staje się wolna.
Zawarte w "Pokrowcach kobiecości" ukryte znaczenia i symbole i treści, pozwalają nam przez pryzmat sztuki spojrzeć na tak ważne elementy współczesnej egzystencji kobiet (i nie tylko) jak własna tożsamość i znajomość siebie. Bez oderwania od kultury i fizjonomii ludzkiego ciała. Bez zapomnienia o naturze. Jak yin i yang współgrają ze sobą, uzupełniają się i pozwalają nam w pełni istnieć. Zapominając na chwilę o uwarunkowanych kulturowo rolach, możemy zdobyć się na odwagę i porzucając przyjęte konwenanse, zobaczyć człowieka a nie płeć.


Bibliografia:

1. H. L. Moore, Płeć kulturowa i status – wyjaśnienie sytuacji kobiet, Badanie kultury. Elementy teorii antropologicznej, Warszawa 2003
2. R. Barthes, Mitologie, Warszawa 2000
3. M. F. Rogers, Barbie jako ikona kultury, Warszawa 2003 (rozdz. pt. „Plastyczne ciała z plastiku”, ss. 165-197.)
3.
http://www.romaroma.com/
4.
http://www.galeriabb.com/_galeria/index.php?mod=exhibitions&id=105&content=info_wystawa&type=0

wtorek, 18 września 2007

Virale WSiPu

A widziliscie juz nowe działania internetowe prowadzone przez WSiP?

Jesli nie to warto zajrzec na kilka z nich. To nowe narzędzie, które w naszym kraju dopiero co zdobywa rynek i uznanie. Ale virale tak czy inaczej będą w niedalekiej przyszłości jednym z podstawowych narzędzi działań marketingwych.



http://www.youtube.com/watch?v=o8eoZoZCt_A


http://www.youtube.com/watch?v=U1SZIZ7QanY


http://www.youtube.com/watch?v=DwNV3meXjzc

poniedziałek, 10 września 2007

i co o iPodzie?

23 października 2001 roku, firma Apple wypuściła na rynek swój nowy produkt – iPod. Niewiele osób mogło wtedy przypuszczać, że iPod stanie się najbardziej popularnym przenośnym odtwarzaczem muzyki cyfrowej. Niewielkie urządzenie podobnie jak inne urządzenia, które wyszły z pod skrzydeł tej firmy, miało zmienić sposób myślenia ludzi o tym, w jaki sposób technologia może im służyć do zabawy.Istotą tworzenia czegoś nowego jest albo dogłębna znajomość gustów i potrzeb użytkowników, do których chcemy skierować nowo wytworzony produkt, albo wychodzenie poza ramy statystyk i analiz, całkowita zmiana myślenia i otwarcie się na marzenia. Tam, gdzie najwyższym dobrem jest kreatywność i swoboda. W ten sposób firma Apple zdobyła grono wielbicieli Mac'a, w ten sam sposób podbija rynek iPodem. Wystarczy tylko popatrzeć na wyniki sprzedaży iPod'ów (prezentowane przez Apple); w 2000 roku był to około 140 tys. sztuk, a w roku 2006 sprzedaż wyniosła od początku produkcji - 8729000 sprzedanych iPodów.

Ludzie kochają Apple za to, że tworzy produkty z jednej strony bardzo estetyczne, ładne i przyjemne, z drugiej natomiast wyposażone w najnowszą technologię. Są jednak inne firmy, które również produkują przenośne odtwarzacze muzyki. Czy na etapie projektowania swoich produktów popełniły jakiś błąd? Tego nie wiemy. Natomiast pewnym jest, że to Apple tworzy produkty, które ludzie „chcą mieć”. Przedmiotem naszej analizy będzie iPod V generacji, z dyskiem twardym o pojemności 80 GB.

Technologia.
Możliwości iPoda: umożliwia słuchanie muzyki, możemy dodawać i usuwać pliki muzyczne zapisane w różnych formatach (mp3, mp4, wav, AAC) – producent podaje informację, że na iPodzie możemy umieścić do 20 000 piosenek w formacie AAC 128 Kb/s- umożliwia odtwarzanie (oglądanie) plików video (zakładając, że jeden film w formacie AVI waży 800 MB, możemy wgrać do iPoda nawet 100 filmów)- umożliwia wgranie, przeglądanie, usuwanie zdjęć (formaty: JPEG, BMP, GIF, TIFF)- wreszcie może służyć jako przenośny dysk twardyiPod jest wydajny – został wyposażony w baterię, która umożliwia słuchanie muzyki przez 20 godzin lub oglądanie plików. I moze wystarczy bo jeszcze dlugo musialbym tak opowiadać.

Design.
Firma Apple zatrudnia najlepszych specjalistów od projektowania wyglądu swoich produktów. Styl wszystkich urządzeń Apple można opisać jako High-Tech. Tak jak High-Tech w architekturze ma na celu połączenie całej (wysoko rozwiniętej) technologii ze strukturą budynku oraz z postmodernistyczną architekturą, tak aby efekt końcowy projektowania był doskonały pod kątem funkcjonalnym i wizualnym. Tak samo i iPod skupia w sobie niezwykłą zaawansowaną technologię z nowoczesnym designem. Wielokrotnie spotykałem się z opinią na temat Mac'ów, która brzmi mniej więcej tak: "drogi ale piękny...". I rzeczywiście Mac'i w porównaniu do innych komputerów; stacjonarnych i przenośnych są dosyć drogie. Inaczej sprawa przedstawia się z iPodem. Tutaj cena jest porównywalna do innych podobnych urządzeń wyprodukowanych przez firmy konkurencyjne.Design to nie tylko wygląd zewnętrzny, ale również pewnego rodzaju funkcjonalność produktu. A w przypadku iPoda wygląd i funkcjonalność mają zasadnicze znaczenie. iPod jak już wcześniej zostało to opisane jest urządzaniem niewielkich rozmiarów, bez trudu mieszczącym się ręce dorosłego człowieka. Tył iPoda wykonany jest z aluminium, przód natomiast z tworzywa sztucznego (plastyku?). Z przodu widzimy duży 2,5 calowy kolorowy wyświetlacz oraz przyciski sterujące (odtwarzaj/pauza, następny, poprzedni, menu, ok/enter). Przyciski sterujące znajdują się na Apple Click Wheel, czyli "kółku do klikania" przy pomocy, którego możemy poruszać się po menu urządzenia. Urządzenie charakteryzuje się prostotą obsługi i niezwykle intuicyjnym menu. Nie posiada zbędnych elementów, które mogłyby po pierwsze zakłócać funkcjonalność urządzenia, a po drugie niszczyć estetyczny i prosty wygląd iPoda. Bo to właśnie prostota jest kolejnym ważnym elementem całego produktu. Opływowe kształty, brak wystających elementów, "miękkość" w dotyku (choć to metal i tworzywo), kolorystyka (czarna z elementami delikatnego białego menu lub biała z dodatkiem szarości). Urządzenie ma kształt prostokąta z zachowaną "złotą proporcją" – niewiele mniej niż połowę urządzenia wypełnia wyświetlacz, środek menu, czyli przyciski sterujące w przód/ w tył , znajdują się w jednej trzeciej urządzenia, a mniej więcej na wysokości 1/6 znajdują się pozostałe przyciski menu – play i spacja. Urządzenie wydaje się być delikatne, lśniąca powierzchnia iPoda narażona na otarcia, uszkodzenia, skazy. Przypuszczalnie jest to zamierzony efekt, bo przecież dzięki temu użytkownik stara się jak najlepiej chronić swojego iPoda, chronić swoją „ulubiona zabawkę”.

Znaczenie.
Kiedy przeanalizujemy to do kogo skierowany jest przenośny odtwarzacz muzyki, to okaże się, że najważniejszym czynnikiem jest banalny z pozoru fakt, iż jest to produkt dla jednej osoby. Taki sprzęt nie jest skierowany do grupy, lecz do jednostki. Myślenie o jednostce to skupianie się na ego każdego z nas. Być może dlatego iPod jest taki ładny, subtelny, elegancki. Odwołuje się do naszych pragnień bycia kimś wyjątkowym, podobnym do wyjątkowego sprzętu w naszej kieszeni. Dlatego też jest delikatny. Aby utrzymać go w idealnym stanie, użytkownicy iPoda mogą schować go do futerału, albo w ogóle nie wyciągać z kieszeni kurtki, marynarki etc. Całkiem prawdopodobne jest, że ludzie mówiąc „zakochałem się w tym urządzeniu, muszę je mieć”, widzą w iPodzie odbicie własnych (tych najlepszych) cech.W przypadku iPoda, design to nie tylko funkcjonalność, wygląd czy jakość. To cała filozofia budowania marki jaką jest iPod. Tworzenia zależności pomiędzy marką a klientem i rozbudowywania tych relacji. Kiedy zastanawiam się nad tym, co ukształtowało najbardziej pożądany przenośny odtwarzacz muzyki cyfrowej na świecie, myślę, że jest on odzwierciedleniem nowoczesnego myślenia o technologii i marketingu, który jest wyjściem poza utarte ścieżki z wcześniejszych lat. Otóż, wydaje się, że współczesne firmy pragnące sprzedać swoje produkty muszą myśleć o użytkownikach w sposób nowatorski uwzględniający człowieka w całości jego życia – jest to myślenie o jego potrzebach praktycznych, estetycznych, społecznych, a nawet duchowych. iPod jest dowodem na to, że nie wystarczy już zaoferować konsumentom nowoczesnej technologii, trzeba im zaoferować coś więcej - sposób na życie, sposób na istnienie. Słyszymy w tym echo idei New Age, idei rozwoju "nowego człowieka", który zna swoje potrzeby, chce je rozwijać, chce żyć pięknem i nim się otaczać. Można by dyskutować, czy nie jest to przypadkiem instrumentalne wykorzystanie tych idei, jednak oddźwięk z rynku nie zostawia wątpliwości, że potrzeba absorbowania ich wśród potencjalnych konsumentów jest ogromna. W tym miejscu przychodzi mi do głowy słowo kluczowe: edukacja. Bo i ludzie, którzy zaprojektowali iPoda musieli posiadać wiedzę o tym co tworzą, bo Steve Jobs musiał gdzieś zdobyć doświadczenie aby stwierdzić, że jest to strzał w dziesiątkę, a marketing, który „nauczył” klientów (pokazał im) co jest dla nich ważne, co muszą posiadać i wreszcie sami klienci, którzy (zazwyczaj dzięki innym) uczą się co jest dla nich dobre. I postęp. To co było kiedyś, nawet rok temu, jest już stare. To także uczenie się. Uczenie się odkrywania nowych potrzeb i oczywiście zaspokajania tych potrzeb. Na początku stycznia 2007 r. Steve Jobs zaprezentował nowy produkt Apple – iPhone, narzędzie łączące w sobie funkcjonalność iPoda i telefonu. Jeden z moderatorów serwisu
http://www.suckmyipod.com/ w ten sposób wyraził swój zachwyt nad tym nowym urządzeniem „Już zaczynam odkładać kasę! iPhone jest bardziej zajebisty niż w swoim czasie był iPod Video, jest nawet bardziej zajebisty niż mój zielony iPod nano! Muszę go mieć!”. Nie wiem czy jest to forma przemyślanego marketingu (być może serwis jest moderowany przez Apple) czy też wypowiedź fascynata iPoda. Ale tekst został wypowiedziany i zaczyna pracować – pobudzać wyobraźnie; „o rany, jaki on jest ładny muszę go mieć!” Bibliografia:1. http://www.apple.pl/2. http://www.apple.com/3. http://www-idss.cs.put.poznan.pl/~predki/Zainteresowania/iPod/ipod.htm 4. http://www.suckmyipod.com/5. http://www.wikipedia.com/6. http://www.wikipedia.pl/