>. Charakteryzuje je przede wszystkim duża zmienność, płynna sytuacja polityczna i społeczna, przenoszenie się kapitału przez granice i kontynenty oraz nacisk na elastyczność uczestników rynku pracy. Jest to sytuacja, która stawia nowe wyzwania wszystkim obecnym i przyszłym wykwalifikowanym pracownikom, w tym przede wszystkim wymóg gotowości zmiany swoich kwalifikacji i ciągłego poszerzania wiedzy….coraz częściej słyszy się głosy postulujące odejście od wąskiej specjalizacji w dziedzinie spawania, pieczenia chleba czy naprawiania samochodów na rzecz umiejętności w zakresie organizacji stanowiska pracy, czytania rysunków technicznych, obsługi programów komputerowych, przestrzegania zasad bezpieczeństwa i higieny pracy. Innymi słowy, jak w starym porzekadle, dziś bardziej niż kiedykolwiek wcześniej wymaga się od przyszłych pracowników, by przygotowując się do życia zawodowego zdobyli wędkę, a nie rybę, czy też – w wersji uwspółcześnionej – by zdobyli wędkę i byli gotowi łowić w różnych stawach”. Tak więc ku chwale uczniów oczywiście. Ja wierzę oczywiście, że zmiany jakie są wprowadzane w ramach edukowania przyszłych pokoleń przyniosą same dobre owoce. Wiedza zostanie uporządkowana, przekaz uatrakcyjniony a całość jak w tym
artykule - zdynamizowana. Tylko tak trzymać! wiecej w artykule - http://www.wsipnet.pl/oswiata/arts.php?dz=10&nid=2961&r=0poniedziałek, 27 sierpnia 2007
Co z tą edukacją?
Należałoby spytać wszystkich uczniów i studentów polskich szkół i uniwersytetów, aby wiedzieć jak zmieniły się realia edukowania się, na przestrzeni kilkunastu lat. Jak oni postrzegają tę dzisiejszą edukację. Ja, sięgając pamięcią wstecz przypominam sobie …sporo wolnego czasu. Nie dlatego, że nie chciało mi się uczyć, choć w jakimś stopniu to prawda;)), ale przede wszystkim dlatego, że cała konstrukcja nauczania, stworzona przez MEN – kupy się nie trzymała. A jak jest teraz? Nieustanna walka ze znienawidzonym ministrem (który ministrem już nie jest na całe szczęście), porządki w edukacji robione na szybko i z zapędem ideologicznym… Sam nie wiem jak to teraz wygląda, stąd to odniesienie do osób edukowanych w szkołach. A co z podręcznikami, które na przestrzeni ostatnich lat były wciąż poddawane ocenie (zmiennej co warto podkreślić) i zmieniane. Znalazłem całkiem ciekawy artykuł, który trochę chyba to wszystko podsumowuje i prostuje. Jak pisze autorka artykułu: “Żyjemy w specyficznych czasach, które jeden z ważniejszych żyjących filozofów – Zygmunt Bauman – określił mianem <
czwartek, 16 sierpnia 2007
Dobry podręcznik
Sytuacja ekonomiczna w naszym kraju poprawia się. Widzą to już nie tylko optymiści w różowych okularach - większość z nas odczuwa to na własnej skórze. Rynek pracy stopniowo przesuwa się od pracodawcy do pracownika. Trudniej dziś przedsiębiorcom znaleźć specjalistę o szczególnie rzadkich umiejętnościach, niż poszukującym pracy znaleźć wolny etat. Jest to postępujący proces oparty na kształceniu fachowców i inwestowaniu we własny rozwój zawodowy. Zaś kształcenie dzieci i młodzieży ogrywa w nim zgoła zasadniczą rolę.
Koszty edukacji mogą budzić troskę i sprzeciw rodziców. Wiele ubogich rodzin nie stać na wyposażenie swoich pociech w droższe przybory szkolne czy podręczniki. Jednak, podczas gdy kwestia kolorowego piórnika czy gumki do ścierania to sprawa dziecięcych zachcianek, dobry podręcznik jest niezbędnym elementem procesu uczenia się i może przesądzić o dalszych sukcesach malucha.
Jego cena jest też czymś więcej niż kwestią twardej okładki, czy kolorowych zdjęć. Wydawnictwa edukacyjne odpowiedzialne za przygotowanie podręczników angażują do tej pracy wybitnych specjalistów w danej dziedzinie, jak też pedagogów i psychologów z doświadczeniem szkolnym. Często konkretne przygotowania poprzedza etap badań lub weryfikacja z udziałem przyszłych użytkowników. Poza tym, wydaniu każdego podręcznika towarzyszą spotkania z autorami, seminaria i konsultacje, pomyślane jako pomoc w poprawie jakości zajęć szkolnych. Z tą sama myślą wydawnictwa dodają do swoich podręczników materiały, po które młodzież i nauczyciele sięgają najchętniej – płyty CD z prezentacjami multimedialnymi. Pomogą uatrakcyjnić każda lekcję, szczególnie zajęcia dla dzieci starszych, w większości przypadków korzystających z Internetu na co dzień. Te dzieci wymagają innego podejścia do nauczania niż ich rodzice.
Cena podręcznika jest wypadkową tych wszystkich czynników. Trudno by było ją zredukować. Władze i wydawnictwa wychodzą jednakże naprzeciw potrzebom biedniejszych rodzin, których częstokroć, mimo najlepszych chęci, nie stać na szkolne wydatki. To dla nich stworzono rządowy program „Tani podręcznik”, zgodnie z którym 1,6 milionów dzieci z najuboższych rodzin ma otrzymać pomoce naukowe zakupione ze środków Unii Europejskiej. W drugiej kolejności mogą one liczyć na pomoc samych wydawnictw, w tym Wydawnictwa Szkolnego i Pedagogicznego, jednego z największych wydawców książek edukacyjnych i lidera w segmencie klas I-III i wychowania przedszkolnego. WSiP każdemu dziecku z „zerówki”, które będzie korzystać z jego podręczników, oferuje się za darmo pierwszą część podręczników, a nauczycielom - komplet jako narzędzie pracy. Całość uzupełnią materiały publikowane na stronach internetowych wydawnictwa za darmo, jako wkład wydawnictwa w poprawę jakości lekcji. Więcej informacji można znaleźć w artykule Pawła Berłowskiego.
Koszty edukacji mogą budzić troskę i sprzeciw rodziców. Wiele ubogich rodzin nie stać na wyposażenie swoich pociech w droższe przybory szkolne czy podręczniki. Jednak, podczas gdy kwestia kolorowego piórnika czy gumki do ścierania to sprawa dziecięcych zachcianek, dobry podręcznik jest niezbędnym elementem procesu uczenia się i może przesądzić o dalszych sukcesach malucha.
Jego cena jest też czymś więcej niż kwestią twardej okładki, czy kolorowych zdjęć. Wydawnictwa edukacyjne odpowiedzialne za przygotowanie podręczników angażują do tej pracy wybitnych specjalistów w danej dziedzinie, jak też pedagogów i psychologów z doświadczeniem szkolnym. Często konkretne przygotowania poprzedza etap badań lub weryfikacja z udziałem przyszłych użytkowników. Poza tym, wydaniu każdego podręcznika towarzyszą spotkania z autorami, seminaria i konsultacje, pomyślane jako pomoc w poprawie jakości zajęć szkolnych. Z tą sama myślą wydawnictwa dodają do swoich podręczników materiały, po które młodzież i nauczyciele sięgają najchętniej – płyty CD z prezentacjami multimedialnymi. Pomogą uatrakcyjnić każda lekcję, szczególnie zajęcia dla dzieci starszych, w większości przypadków korzystających z Internetu na co dzień. Te dzieci wymagają innego podejścia do nauczania niż ich rodzice.
Cena podręcznika jest wypadkową tych wszystkich czynników. Trudno by było ją zredukować. Władze i wydawnictwa wychodzą jednakże naprzeciw potrzebom biedniejszych rodzin, których częstokroć, mimo najlepszych chęci, nie stać na szkolne wydatki. To dla nich stworzono rządowy program „Tani podręcznik”, zgodnie z którym 1,6 milionów dzieci z najuboższych rodzin ma otrzymać pomoce naukowe zakupione ze środków Unii Europejskiej. W drugiej kolejności mogą one liczyć na pomoc samych wydawnictw, w tym Wydawnictwa Szkolnego i Pedagogicznego, jednego z największych wydawców książek edukacyjnych i lidera w segmencie klas I-III i wychowania przedszkolnego. WSiP każdemu dziecku z „zerówki”, które będzie korzystać z jego podręczników, oferuje się za darmo pierwszą część podręczników, a nauczycielom - komplet jako narzędzie pracy. Całość uzupełnią materiały publikowane na stronach internetowych wydawnictwa za darmo, jako wkład wydawnictwa w poprawę jakości lekcji. Więcej informacji można znaleźć w artykule Pawła Berłowskiego.
Na poczatek chwila o śmiechu
W rzeczy samej ludzie potrafią i śmieją się z różnych zjawisk występujących w naszej kulturze. Mówiąc „nasza kultura” mam na myśli obszar świata zachodniego – Europę, Stany Zjednoczone czy Kanadę. I do tego obszaru chcę ograniczyć swoje rozważania mając na uwadze odmienność innych kultur od „naszej”. Innych czyli takich jak Islam, Daleki Wschód czy kraje afrykańskie. I nie dlatego, że uważam się za znawcę kultur „innych” od „naszej” lecz z powodu własnych doświadczeń jakie miały miejsce, kiedy podróżowałem po terytorium Turcji i Syrii.
Bo proszę pamiętać o wstrzemięźliwości w wyrażaniu własnych poglądów przy pomocy ekspresji naszego perlistego śmiechu, kiedy będzie nam dane zobaczyć na każdym kroku ulicy, sklepu etc. mężczyzn w różnym wieku trzymających się za ręce, idących pod rękę itd.
Otóż z punktu widzenia kulturoznawcy takie zachowania nie są wcale do śmiechu co najwyżej do zastanowienia, zadumy czy niewielkich badań terenowych nad tym zjawiskiem(albo wielkich). Lecz dla zwykłego zjadacza chleba, który lubi się śmiać a jakże, z przeróżnych zjawisk (ale na swoim podwórku) sytuacja opisana powyżej może wzbudzić nie tyle zainteresowanie co niewybredne żarty, połączone ewentualnie ze śmiechem, co w warunkach polowych na terytorium nam obcym, nie dziwmy się, zazwyczaj doprowadza do; a) konsternacji ludności tubylczej, b) zainteresowania się naszą osobą, c) dogłębnego zainteresowania się naszą osobą, kończącego się na pogotowiu. Czego doświadczyła grupa mało doświadczonych, wtedy jeszcze, polskich turystów, których miałem nieprzyjemność zobaczyć w powyżej opisanej sytuacji. Oczywiście łatwiej powiedzieć: „Ale chamy, dobrze im tak, niech....”
Bo różnic pomiędzy „naszą” a „inną” kultura jest bez liku, wystarczy trochę się porozglądać tylko.
Bo proszę pamiętać o wstrzemięźliwości w wyrażaniu własnych poglądów przy pomocy ekspresji naszego perlistego śmiechu, kiedy będzie nam dane zobaczyć na każdym kroku ulicy, sklepu etc. mężczyzn w różnym wieku trzymających się za ręce, idących pod rękę itd.
Otóż z punktu widzenia kulturoznawcy takie zachowania nie są wcale do śmiechu co najwyżej do zastanowienia, zadumy czy niewielkich badań terenowych nad tym zjawiskiem(albo wielkich). Lecz dla zwykłego zjadacza chleba, który lubi się śmiać a jakże, z przeróżnych zjawisk (ale na swoim podwórku) sytuacja opisana powyżej może wzbudzić nie tyle zainteresowanie co niewybredne żarty, połączone ewentualnie ze śmiechem, co w warunkach polowych na terytorium nam obcym, nie dziwmy się, zazwyczaj doprowadza do; a) konsternacji ludności tubylczej, b) zainteresowania się naszą osobą, c) dogłębnego zainteresowania się naszą osobą, kończącego się na pogotowiu. Czego doświadczyła grupa mało doświadczonych, wtedy jeszcze, polskich turystów, których miałem nieprzyjemność zobaczyć w powyżej opisanej sytuacji. Oczywiście łatwiej powiedzieć: „Ale chamy, dobrze im tak, niech....”
Bo różnic pomiędzy „naszą” a „inną” kultura jest bez liku, wystarczy trochę się porozglądać tylko.
Subskrybuj:
Posty (Atom)